Konkurs Literacki Związku Pisarzy Polskich Na Obczyźnie „Wszelkie Dziwy”

Drogie Autorki, Drodzy Autorzy!!
Przede wszystkim bardzo dziękujemy za udział w naszym Konkursie. Prawdziwą przyjemnością było śledzenie tych tekstów oraz konfrontacja z nimi! Wybór, jak to wybór, nie był łatwy, wiele spośród tu ocenionych tekstów było bardzo atrakcyjnych, dlatego też poza pierwszym i drugim miejscem, przyznaliśmy również wyróżnienia:

o Pierwsze miejsce zajął Grzegorz Spis (za trafne przebudzenia, kiedy to w upale upadającego dnia Autor otwiera się, budzi się na zestaw poetycki, który staje mu przed oczyma!)
o Drugie miejsce przypada Mirosławie Kruszewskiej (za liryczne obłaskawianie niesamowitego)
o Dwa wyróżnienia: dla Jacka Wąsowicza (za czułą kartkę z podróży, w której każdy po trosze może się odnaleźć) i Ryszarda Grajka (za odwagę tekstu melancholijnego)

Jury
Jury: dr Urszula Chowaniec (literaturoznawczyni i kulturoznawczyni, KA AFM, University of Westminster; dr Anna Marchewka (krytyczka literacka, Uniwersytet Jagielloński), Anna Maria Mickiewicz (poetka)

PODSUMOWANIE
Konkurs literacki jest zaproszeniem Autorek i Autorów do konfrontacji swoich słów z innym słowem, słowem czytelniczym, krytycznym. A przecież słowa wypowiedziane i napisane przez każdego z nas to rzecz niezwykle prywatna, choć przecież zakodowana w alfabecie, tysiącach słowników, poradników, encyklopedii, wreszcie książek. A jednak, gdy słowa stwarzają nasze konkretne światy, gdy słowa pośredniczą w nazywaniu naszych uczuć i doświadczenia, stają się intymne. Stąd też wystawiać je na oko (słowo) krytyki (czy krytyczek) literackich nie jest ruchem łatwym, bo oznacza zgodę na ocenę, na krytyczny sąd, opinię czytelników, którzy do dyspozycji mają już słowa, obdarte z wcześniejszego doświadczenia i emocji, pozostaje już tylko tekst, który oznacza dla czytelnika już coś innego niż znaczył dla Autorki czy Autora.
Ocena krytyczna, wybór jednego tekstu spośród innych nadesłanych na Konkurs jest zatem, swoistą symboliczną przemocą, podporządkowaniem tekstu jakimś regułom, gustom, wyznacznikom. Niełatwa jest pozycja krytyczki czy krytyka literackiego, bo ten musi wiedzieć, bądź odgrywać rolę wiedzącego!
Członkinie jury starały się przeczytać wszystkie teksty z uwagą, posłuchać wszystkich historii, opowiadanych przez nadesłane teksty i wybrać te historie, słowa, refleksje, które w sposób najciekawszy starają się przeniknąć dziwności w tym, co chcemy nazywać rzeczywistością.

Za wszystkie teksty bardzo dziękujemy!

Jury
Informacje co do publikacji nagrodzonych prac w londyńskim „Nowym Czasie” wkrótce na stronie. Informacje co do uroczystego ogłoszenia wyników i rozdania nagród i wyróżnień, także zostaną wkrótce ogłoszone!

Oto nagrodzone teksty (spośród wszystkich nadesłanyc) oraz nasze opinie:

Grzegorz Spiswiersz: Katowice, lato ‘99, sobota, godz. 19.26.

…siedząc przy stoliku na wolnym powietrzu pod parasolem, na przeciwko żabki, w restauracji Bodega, na Stawowej, piłem piwo i…
dwóch
wlepionych
w brud muru
ćpunów
unosiło w dłoniach
białe płomienie lodów
jak tryumfalne znicze
w kruchych kubkach czasu
z wafli
ich ciała z wafli
wchłaniają chłodny żar
ogień wycieka szybko
przez palce
pali dłonie
wypala myśli
w waflach
jak krótkometrażowe tatuaże
zanim przestanie płonąć
razem z nimi
i pozostawi lepki ślad
na murku
który łapczywie
zliże deszcz

Urszula Chowaniec: Wiersz bawi się autentycznością czasu i miejsca, jakby w przekonaniu, że to ustanawia ważność języka. Ta „autentyczność” ma też podpowiadać Czytelnikom, że ten wiersz chce więcej niż tylko zabawy estetycznej: chce opisać jakąś smutną rzeczywistość, coś nazwać, co ten smutek jednak udomawia, estetyzuje i zmienia w taką najbardziej codzienną przyjemność. Dwóch ćpunów z płomieniami lodów, wyobraźnia fantastycznie fantastyczna. Dynamika wiersza udana, nie rozumiem wersu „wypala myśli/ w wafli”, pomyłka? Angielska wersja podpowiada, że miało być „w waflach”. Nie wiem, czy mówi coś ważnego, może po prostu o zachwycie codziennym? Mnie się bardzo podoba.
Anna Marchewka: Panie Grzegorzu, bardzo się cieszymy, że Pan nadesłał ten wiersz. Jeśli mamy już łapać ulotne chwile, jak ulotki, to ja takie właśnie ulotki chce.

Mirosława Kruszewskawiersz: SenSen
Ktoś mnie przebudził – 
z ostatnim krzykiem lęku pośród nocy
słyszę swój głos
Tak, pamiętam – ktoś był tu
ktoś płakał z twarzą w dłoniach
i tylko gdzieś w agonii snu urywa się ślad
a dalej próżnia, kryształowa kula po nieskończoność
łza?
jeszcze czuję nierozpoznanej dłoni dotyk
chłodny, spłoszony moją trwogą w mroźnym śnie (…)

Urszula Chowaniec: Sen, sen koszmarny, przebudzenie i lęk: temat częsty w poezji i niebezpieczny, bo może skończyć się banalnie, ale…. Przytoczmy oto ciąg słów, które stanowią szkielet wiersza: „lęk, słyszę, krzyk, płakał, w agonii, łza, dotyk, chłodny, mroźny, trwoga, dreszcz kostniejący”. Ciąg zatrważający i ciekawy. Tak została przedstawiona sytuacja bohaterki czy bohatera (tego nie wiemy, język polski w czasie teraźniejszym sprytnie to zasłania). To obraz samotności w środku nocy, samotności odbitej w śnie o obecności kogoś innego. W tej obecności poetka odkrywa nie tylko przerażenie, ale i niewypowiadalną stratę, być może tęsknotę. „Dreszcz kostniejący”, zabawy synestezjami to wielka zaleta tego wiersza.
Anna Marchewka: Jestem pełna uznania dla jej liryczności, wiersz mógłby wydać się banalny, ale autorka wzbrania się przed dopowiedzeniami. Większość wierszy w naszym Konkursie to wiersze zawinięte okrągłymi zdaniami, a ten nie. Wiersz jest staromodny, dlatego mi się podoba. Ten wiersz i wiersz Grzegorza Spisa są podobne, bo zapisują przebudzenie. Tu przebudzenie dosłowne, a tam przebudzenie z zagapienia letniego wieczoru..

Jacek Wąsowicz, Talerz Zabłąkanego Wędrowca
„Zaczęło się od tego, że bagażowi ze Stansted pogięli mi opakowanie od AjPada dla Michasia. Albo ci z Rębiechowa; w sumie, to nie wiem. Totalnie pogięli. Jak ja się pokażę w Koszalinie z pomiętolonym na amen prezentem pod choinkę – zachodziłem w głowę, klnąc świat na czym świat stał. W duchu tylko oczywiście, bo pociąg był zapchany. Choć kłamię Was – tak naprawdę, to zaczęło się od zniszczenia sobie torby podróżnej: dokładnie 7 godzin przed porannym lotem na Święta ściągałem ciężkie ścierwo ze stryszku i noga mi się omsknęła na drabince. Lecąc w dół, zahaczyłem rogiem o wystające z izolacyjnego panelu gwoździe i srru – rozdarła się tak, że pół nogi by weszło. Nic wystarczająco dużego w zastępstwie nie miałem, po marketach lecieć było za późno, wszyscy Polacy z chaty jak jeden mąż już dawno w kraju, bo tylko ja zostałem w robocie do ostatniego dnia, a cerować nie umiałem i nigdy się nie naumiem. Na moje szczęście, od Hindusa z chaty obok wyżebrałem plecak na stelażu. Dlatego nie dziwcie się, że spakowany był bez krzty pomyślunku. Co do tego zwlekania z wyjazdem do ostatniej chwili, to pewnie spytacie się dlaczego tak. Ale nie wy jedni – teściowa również suszyła o to Ance głowę i niewiele pomogły tłumaczenia, że ‘szef Artura wymyślił «Xmas close­off», takie mama wie, podliczenie rocznych wyników, więc musi być pod ręką, żeby przypilnować awansu na z­cę menadżera Działu, bo jak nie, to weźmą rudego Briana, a on wszędzie się wciśnie’ (…)”

Urszula Chowaniec: Opowiadanie niezwykle zgrabne. Po całej serii wierszy, ten jedyny prozatorki tekst przysłany na Konkurs pokazuje, jakiej dyscypliny wymaga proza: utrzymania napięcia, konsekwencji w stylu i stylizacji. Talerz dla Zbłąkanego Wędrowca (ciekawe, czy tak się istotnie gdzieś w Polsce mówi?) to tekst, który podjął trudne wyzwanie języka codzienności młodych: języka na pograniczu ironicznego luzu, ale i ambicji trafnego nazywania rzeczywistości. Niezwykle fajny jest główny bohater, ale i niezwykle przewidywalny, ot, polski Emigrant. Jak lusterko odbija wszystkie nasze oczekiwania: żona, teściowa, wnuczek… Scena w pociągu świetnie zarysowana, chaos „przedziałowy” staje się w opowiadaniu swoistą polifoniczną narracją. Jeden przedział, kilka narracji, kilka tęsknot za tymi samymi świętami, które mają nas zjednoczyć, ale w gruncie rzeczy chodzi o to, aby uciec do swoich małych, osobnych kącików. Zostawiając w świąteczny dzień Wędrowca na zimnym, grudniowym, jakże nieświątecznym peronie. Świetnie się czyta, chce się wiedzieć, co dalej. A to wielka zaleta!
Anna Marchewka: Ja tej opowieści wierzę, więc to jest wielka zaleta. Mniej mnie obchodzi, czy zdarzyło się naprawdę, ale najważniejsze jest to, że opowiadanie to ma siłę przekonać mnie – i nie tylko mnie – do swojej wiarygodności, że może zdarzyło się naprawdę. A przecież słuchamy historii, aby dać się wkręcić w opowiadanie. Taka trochę Dickensowska opowieść, ale ładna. Słowa, jak gostek czy beretowa, trochę skróty, ale zakładam, że Autor świadomie tak wybrał w podobnym do Balzaka geście tworzenia typów… Także jako opowiadanie popularne, bez wielkich artystowskich ambicji. To jest naprawdę dobre opowiadanie, bez celu ośmieszania, taka prozatorska wersja piosenki Chrisa Rea Wracając do domu na święta…

Ryszard Grajek, dwuwiersz: Rodziców wspomnienie
† Stefanii
Matce mojej
Na Twoją mogiłę 
myśli i wspomnienia
Nie tylko syna Twego.
Na Twojej mogile,
jak za życia tak i ..
teraz – róże stoją.
Jak w Castel Gandolfo.
Na Twoją mogiłę
przychodzę, klęczę.
Czas płynie jak rzeka. .
Moc czuję – tę z serca. 
(…)

Urszula Chowaniec: Wiersze wyrosłe z melancholii dziecka po utraconych rodzicach są bardzo trudne do oceny. To wiersze zazwyczaj bardzo prywatne, ważniejsza w nich jest emocjonalność, jakiś autentyczny ból i żal (w wierszu Ryszarda Grajka wzmocniony przypisem „w 9. rocznicę śmierci Matki i Ojca”) niż ich strona formalna. Autor „Rodziców wspomnienia” uniknął łatwego sentymentalizmu i ckliwości. Jest to wiersz, który uderza swoistą autentycznością uczucia, być może wywołaną po części prostotę formalną wierszą, w której jednak zawarty jest wysoki poziom lidzkiego cierpienia? Kilka rzeczy niezwykle ważnych: wiersz dla matki (Stefanii, Mace mojej) jest intymną rozmowa, tu pojawia się Ty, „wspomnienie” ma być przypomnieniem dawnej bliskości. Ta bliskość manifestuje się silną metaforą płynności lub jej zaprzeczenia, wpisaną w cały wiersz (zwłaszcza w trzecim wersie każdej strofki: płyną latami, róże stoją, czas płynie, miłość, ciepło, nadzieja, idziemy, modlimy się). Matka dała bohaterowi wiersza podwaliny emocjonalne, miłość przede wszystkim i intuicje zmiany, płynności. Ojciec zaś jest tutaj figurą prawa: te same trzecie wersy to: nauki, przykłady, nakazy, wspomnienia, rady, róże i płomień, szuka odpowiedzi. Wiesz o ojcu (Edmundowi, Ojcu mojemu) już nie jest intymny, tu już Autor unikał konfrontacji, rozmowy, wspomnienie jest już tutaj znacznie bardziej zdystansowane, jak wspomnienie autorytetu, kochanego, choć jednak obcego. W tej melancholijnej dialektyce relacji dziecka z rodzicami leży siła tego(tych) tekstu(ów).
Anna Marchewka: Tu jest problem z wierszem, który jednak powinien zostać w sferze prywatnej. Ciężar tego wiersza jest ogromny, ale Czytelniczka czy Czytelnik ma problem nie tyle z ciężarem, ale z obiekywną oceną wartości tego wiersza. Jestem bezbronna wobec tego wspomnienia, które jest wyznaniem.

Posted in wydarzenia - anglia.