A.M. Bakalar

Wywiad

A.M. Bakalar,

1.  Jaki jest związek między Pani twórczością, a autobiografią?
Cokolwiek się pisze – ma to zawsze początek w autobiografii. Na potrzeby fikcji autorzy to naginają, literatura to takie przemielone doświadczenie. Jednak chciałabym wyjaśnić, że nie uważam siebie za pisarkę. Napisałam dopiero jedną powieść! I bardzo się cieszę, że czytelnikom w Wielkiej Brytanii się ona spodobała.
Jeśli tak znakomity pisarz jak David Mitchell, autor powieści nominowanych do Nagrody Bookera, w tym Atlasu Chmur opowiadał w wywiadach, jaki był na początku szczęśliwy i zaskoczony, że w ogóle ma czytelników, to cóż ja mogę powiedzieć? Zgadzam się z Davidem Mitchellem także w tym, że zdanie autora na temat jego książek nie jest ważne. Liczy się to, co czytelnicy o niej mówią, czy ją czytają. Jako autorka nie mam się już prawa do interpretacji swojej twórczości. Przed Madame Mephisto napisałam jeszcze opowiadanie pt. Whatever makes you sleep tonight.

2. Czy otwartość kultury brytyjskiej jest inspirująca?
Na pewno bardzo inspirująca jest różnorodność, dostęp do różnych kultur, religii, idei oraz sposobów myślenia i życia. Na pewno nie doświadczyłabym tego w Polsce. W Londynie np. wśród moich znajomych jest pisarz z Nigerii, muzułmanin. Sam Londyn jest dużo bardziej inspirujący niż kultura brytyjska w ogólności. Dzięki językowi angielskiemu mam dostęp do wszystkich kultur na świecie, do wielości wydarzeń kulturalnych, artystycznych, literackich. To, co bardzo mi odpowiada w mieszkańcach Wielkiej Brytanii, to ich otwartość, tolerancja i życzliwość wobec wszelkich mniejszości: seksualnych, etnicznych, religijnych, narodowych. Jednocześnie życie rodzinne jest twoją prywatną sprawą i pytanie o to jest uważane po prostu za niegrzeczne. Nikt cię nie ocenia za twoje wybory osobiste, takie jak dzieci czy małżeństwo. Z drugiej strony społeczeństwo angielskie jest shierarchizowane, wyraźnie podzielone na klasy społeczne, z którymi moja bohaterka trochę się zmaga jako emigrantka.
Jednak ta tolerancja i szacunek dla wszelkiej inności: narodowej, religijnej, etnicznej stanowi fundament kultury brytyjskiej. Dlatego tutaj mowa nienawiści traktowana jest bardzo poważnie i surowo karana. Dzięki temu i ja czuję się bezpieczniej, ponieważ po wydaniu swojej powieści otrzymywałam bardzo dużo komentarzy, które nazwałabym mową nienawiści. Dzieje się tak, ponieważ piszę krytycznie na temat polskiej tradycji patriarchalnej, katolickiej i narodowej, którą uważam za opresyjną wobec kobiet. Piszę także o seksizmie polskich mężczyzn i ich skłonności do stosowania przemocy. I te zwyczaje polscy mężczyźni przywożą ze sobą na Wyspy. Prowadzone są badania wśród mniejszości zamieszkujących Wielką Brytanię i ze statystyk wynika, że to właśnie Polacy odpowiedzialni są za największą liczbę gwałtów. Co więcej, to wśród polskiej emigracji najczęściej zgłaszane są przypadki męskiej przemocy wobec partnerek i dzieci. I te fakty, skłonności i zachowania są częścią tożsamości Polaków. Uważam, że jeśli nie będziemy o tym mówić i pisać, nie ma szans na poprawę sytuacji. Dlatego poruszam te problemy w swojej powieści.
Piszę także o polskiej nietolerancji i przemocy wobec innych wyznań i narodowości, wobec ateistów, homoseksualistów, wszystkich Innych, którzy nie są heteroseksualnymi katolikami. Studiowałam postkolonializm, przygotowywałam na ten temat doktorat, dlatego rozumiem jak działają te mechanizmy przemocy wobec mniejszości. Dlatego też wiem, jak ważne jest to, by się im przeciwstawiać. Moja wiedza akademicka ukształtowała także moje spojrzenie na zjawisko emigracji.
Dla mnie, jako emigrantki, także kwestia języka jest bardzo ważna. Jeśli chcę mówić tak, by być słyszaną, muszę mówić po angielsku. To dla mnie także instrument, by wyzwolić się z wąskiej, polskiej, a nawet wschodnioeuropejskiej perspektywy.  
Podsumowując: to Londyn, miejsce, które wybrałam i w którym zdecydowałam się żyć, rzutuje na to, o czym i jak chcę pisać. 

3. Czy odczuwa Pan silniejszy związek z krajem zamieszkiwanym na emigracji czy Polską? Proszę napisać, dlaczego?
Zdecydowanie z Wielką Brytanią. Współczesną Polskę odbieram bardzo krytycznie, z powodu dominującej kultury patriarchalnej i katolicyzmu, które wiążą się z dyskryminacją kobiet i wszelkich mniejszości. Nie czuję także, żebym tutaj kontynuowała jakąś linię polskiej literatury emigracyjnej, nie należę do Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, nie interesuje mnie to. Wiem, że tutaj jest wiele takich osób, które się angażują i chcą kontynuować taką tradycję. Jednak ja nie czuję potrzeby przynależenia do tej czy jakiejkolwiek innej organizacji polonijnej. Przede wszystkim dlatego, że czuję się Brytyjką, nie Polką. Dlatego też nie chcę być postrzegana jako polska pisarka.

4.  Czy estetyka przestrzeni publicznej i krajobrazu w kraju zamieszkiwanym na emigracji wpływa na twórczość? Jeśli tak, w jakim zakresie?
Angielska, czy w szczególności londyńska estetyka przestrzeni publicznych nie wpływa na moje pisanie. Miejsca tutaj są bardzo ładne, zadbane, dużo staranniej zaplanowane, niż w Polsce, ale też nie wszędzie. Sam Londyn jest bardzo różnorodny, wielokulturowy, każda dzielnica ma swoją specyfikę. To jest inspirujące raczej w sensie różnorodności kultur, muzyki, literatury, idei, sposobów na życie, wymiany intelektualnej i artystycznej, a nie np. architektury.

5. Proszę wymienić inspirujące miejsca, z którymi czuje się Pan związana w zamieszkiwanym kraju. Być może zainspirowały Panią lub pojawiają się w jakimś utworze?   
Akcja Madame Mephisto osadzona jest w Londynie i bardzo mi pomogło, że od lat tu mieszkam, pracowałam także w City, podobnie jak bohaterka powieści Magda. Jednak więcej konkretnych, rzeczywistych miejsc, wymienionych w powieści pochodzi z Polski, np. kafejka we Wrocławiu, do której sama chodziłam, gdy tam mieszkałam. Tymczasem Londyn, także samo City, ukazane jest w powieści raczej ogólnie, ponieważ dla mnie to ludzie są ważni, nie miejsca.