Kasjas, Piotr

Wiersze

Emigrant

Szukając przeznaczenia, podróżujesz dookoła świata,
gonisz dzień za dniem bez chwili wytchnienia.
Widzisz zatłoczone miasta i spotykasz dziwnych ludzi,
wygrzewasz się w blasku ich sławy, żyjąc złapaną chwilą -
jak biały niewolnik na łasce losu, który oddycha fałszywą wolnością,
 w kolorowym świecie marzeń.
Głęboko w sercu jesteś samotny i zagubiony,
wszystko stało się bezsensowną grą w bezsensownej walce,
za kilka funtów więcej.
Niektórych rzeczy nie da się kupić, nie można ich wycenić,
dostajesz to, co chcesz i robisz to, co musisz.
Biegniesz wciąż dalej i dalej, by dostać więcej i mocniej,
ale tak naprawdę pragniesz tylko jednego, czegoś całkiem odmiennego.
Tolerujesz nieuprzejmości, uprzejmie odpłacając,
zmieniasz swoje życie, tracisz swoją twarz.
Chowając pamięć o swoich bliskich, gdzieś głęboko w sobie,
podążasz drogą donikąd, ścieżką straconych dusz.
Myślisz, że spełniasz swe przeznaczenie zapisane ci od dziecka
 - chcesz odnaleźć swój sen, który musi się spełnić.
Ale czy za każdą cenę?
Przecież każda część ciebie widzi bezlitosną prawdę,
że ani słynni ludzie i ciekawe miejsca
ani chwile, które można kupić
i narkotyki, których można spróbować.
Nie zastąpią ci tej jedynej rzeczy,
twojego rodzinnego domu.
Bo tam jest twój kościół i tam jest twój grób,
jedynie tam znajdziesz spokój i ukojenie
i tylko tam uśmierzysz swój ból.

 

Miłość Jak Biblia

Miłość jest jak biblia, która mówi nam,
że kobiety nie można uszczęśliwić w sposób w jaki zostaliśmy poczęci.
Trzeba umieć mówić do jej duszy i rozumieć każde uderzenie serca.
Trzeba umieć być kochankiem, przyjacielem a czasami poetą.
Umieć pominąć szminkę i makijaż i dostrzec prawdę,
która znajduje się pod spodem.
I każdego dnia dziękować Bogu,
za piękno, na które możemy patrzeć.

 

Chwila Naszego Trwania

Nasze życie,
zostało zbudowane na wygasłej gwieździe
i zostawione w pośpiechu,
na progu kosmosu,
w otwartych drzwiach wszechświata.
Nasze życie jest odwieczną gonitwą,
i odwieczną ucieczką przed samotnością.

Odkrywając prawdy wielkie i małe,
biegniemy po okręgu tegoż życia,
które tworzymy, sztuką naszej wyobraźni.
Przemierzamy świat myślami 
i gonimy czas z nadziei wiecznej utkany.

Lecz gdy pocałunek zakrzepnie na sinych wargach,
kiedy chłód ogarnie wyobraźnię,
zostanie po nas tylko cisza
i ten wiersz,
co mówi o miłości
i te wszystkie myśli nasze,
słowami w wersach rzeźbione.

Bo kalendarz naszych dni, 
jest tylko nikłym śladem w przestrzeni tego świata,
więc po co się śpieszyć?
Przecież to tylko kolejna z chwil
w historii naszego trwania.

 

Jesień

Jesień kolorowa, przynosi kosze pełne jabłek
i mokry zapach trawy, rosą wilgotnej o poranku
Zasnęły na ziemi opadłe już liście,
którym czas bezlitosny, soczystą wyssał zieleń.
Mgła swym tchnieniem białym,
park po brzegi wypełniła
i niczym dym z ogrodów sennych,
leniwie na ścieżkach się układa.

A my, słuchając szumu drzew nagich
przemykamy w tej mgle - odrętwiali,
w zimnym świcie dnia szarego,
w słodkim uniesieniu, w czułym geście,
w drobnej mżawce naszej miłości.
I przemoknięci aż do szpiku serca,
chowamy się, pod parasolem ze słów ciepłych,
co przed smutkiem chroni nas.

 

Ubrana w Zmysłowość

Przychodzisz do mnie w zmysłowość ubrana,
czarujesz swym uśmiechem, szeptem, gestem
i oddajesz mi swą miłość w sercu przemyconą.
A ja patrzę na ciebie, jakbym robił to po raz pierwszy
i nie mam nic prócz słów, tych samych słów,
z których układam historię naszego szczęścia.

Kontempluję twoje piękno, wolno, powoli 
- wydłużam czas w nieskończoność,
myślami błądząc w labiryncie twojego uśmiechu
i dostrzegam twe słowiańskie oczy,
które wilgotnym patrzą na mnie wzrokiem.

Czekałem na ciebie jak na pierwszy dotyk słońca,
jak na gorący płomień w dłoniach moich,
który krwią krwistą w żyłach płonie.
Tak jak i płonie wizerunek twój,
w pamięci mej, głęboko schowany.

Zanurzmy się w miłość - w porywczą rzekę snów,
która porwie nas swym głębokim nurtem
i zaniesie na sam koniec świata,
gdzie poznamy wewnętrzną tajemnicę, 
rzeczywistości naszych duszy.

 

Retrospekcja

Podróżuję w czasie i przestrzeni,
wątłymi myślami w krainie zapomnienia
a księżyc swym blaskiem oświetla mojej drogi szlak.
Czarnej nocy wykradłem wszystkie gwiazdy,
i pomalowałem nimi całego nieba bezkresne pejzaże.
Po przez dzień zrozumiałem noc,
zrozumiałem samotność długich dni.
Zobaczyłem wszystkie głębokie sny
i ten ospale załamujący się, horyzontu życia blady świt.
Byłem z wiatrem na końcu świata, kroplą łzy w rzęsistym deszczu
i zdradliwym światłem w ciemności mroku, byłem.
Widziałem miłość o poranku i śmierć wieku podeszłego,
poznałem prawdziwych kobiet smak,
które imieniem mym pisały życia swego treść.
Poznałem wielki świat jakże małych ludzi,
których słowa wskazywały podróży mojej cel.
Wyrzeźbiłem swoją miłość w skalistej ścianie płaczu,
której łzy strumieniami drążą słabego umysłu szlak.
Próbowałem biec, próbowałem przebić się na drugą stronę,
na drugą stronę infantylnych myśli,
na drugą stronę banalnych marzeń.
Chciałem zobaczyć miejsca, których nie widział nikt
i obalić wszystkie mity tego świata.
Lecz zbyt szybko żyłem chwilą,
chwilą na granicy grzechu, na granicy możliwości,
bez czasu do stracenia.
I zgubiłem się w tysiącu krętych dróg,
w tysiącu pomylonych ścieżek zawiłego życia.
Dzisiaj nie wiem już, kim jestem
i czy jutro ujrzę, kolejnego świtu kolejny blask.

 

Zjawa

Widziałem cię dziś rano,
w moim intymnym świecie marzeń.
Biegłaś tak szybko w pośpiechu gubiąc sny.
Powiedziałaś, że przyszłość to my i że bardzo tęsknisz,
lecz potrzebujesz czasu by uporać się z przeszłością,
by dać szansę nowej chwili i nowemu szczęściu.
By móc poukładać w głowie wzburzone myśli, mówiłaś.
Mówiłaś, że wiesz, co jest dobre a co złe
i że zrobisz wszystko by miłością naprawić świat,
mój zepsuty intymny marzeń świat.
Tak mówiłaś i tak się śpieszyłaś.
A może nigdy tam nie byłaś?

 

Tamtej Nocy

Ciemną smutną nocą, w godzinach długiej samotności,
leżę na wznak w zimnej pościeli a czas zwalnia nieubłaganie.
W sercu trzymam bezwartościową kolekcję moich nadziei
 i skrycie niespełnionych pragnień.
Anioły szepczą mi twoje imię do ucha
i ukazują znaki, których nie rozumiem.
Powracają wspomnienia, których smak zgubiłem dawno temu
i te wszystkie ciemne momenty w świadomości jeszcze żywe.
Czasami bardzo żałuję,
że nigdy nie wybraliśmy się na wspólną życiową przejażdżkę,
by zobaczyć, co możemy razem znaleźć i jak wiele osiągnąć.
Strach ogarnia moją duszę, gdy pomyślę,
że już nigdy nie powiem ci tego,
co miałem powiedzieć tamtej nocy.
Tamtej nocy, gdy szlochając z radości oddałaś mi swe serce,
gdy w miłosnym uścisku splocie mówiłaś, że kochasz i rozumiesz
i że wszystko na świecie może ulec zmianie, ale to uczucie,
to uczucie pozostanie niezmienne na wieki.
Pokazałaś mi świat jakiego nie znałem,
o jakim nigdy jeszcze nie śniłem.
Przez chwilę myślałem, że odnalazłem swoją drogę,
lecz los ujawnił inne przeznaczenie.
Myślami wybiegałem w przód,
by zobaczyć wspólne jutro.
Ale widziałem tylko nasze wyolbrzymione cele,
poza zasięgiem rzeczywistości.
Tak było tamtej nocy,
tamtej nocy, gdy powinienem był ci powiedzieć,
jak bardzo Cię Kocham.

 

Piękno

Piękno jest kobiecym aniołem męskiej zguby,
który szepcze do nas – tak ,
lecz w myślach myśli – nie.
Dlaczego coś tak pięknego może być aż tak złe ?
Bo chciwość to kobieta, której nie da się oczarować
i żaden anioł nie jest na tyle zgubny, jak chęć posiadania go.

 

Retrospekcja

Podróżuję w czasie i przestrzeni,
wątłymi myślami w krainie zapomnienia
a księżyc swym blaskiem oświetla mojej drogi szlak.
Czarnej nocy wykradłem wszystkie gwiazdy,
i pomalowałem nimi całego nieba bezkresne pejzaże.
Po przez dzień zrozumiałem noc,
zrozumiałem samotność długich dni.
Zobaczyłem wszystkie głębokie sny
i ten ospale załamujący się, horyzontu życia blady świt.
Byłem z wiatrem na końcu świata, kroplą łzy w rzęsistym deszczu
i zdradliwym światłem w ciemności mroku, byłem.
Widziałem miłość o poranku i śmierć wieku podeszłego,
poznałem prawdziwych kobiet smak,
które imieniem mym pisały życia swego treść.
Poznałem wielki świat jakże małych ludzi,
których słowa wskazywały podróży mojej cel.
Wyrzeźbiłem swoją miłość w skalistej ścianie płaczu,
której łzy strumieniami drążą słabego umysłu szlak.
Próbowałem biec, próbowałem przebić się na drugą stronę,
na drugą stronę infantylnych myśli,
na drugą stronę banalnych marzeń.
Chciałem zobaczyć miejsca, których nie widział nikt
i obalić wszystkie mity tego świata.
Lecz zbyt szybko żyłem chwilą,
chwilą na granicy grzechu, na granicy możliwości,
bez czasu do stracenia.
I zgubiłem się w tysiącu krętych dróg,
w tysiącu pomylonych ścieżek zawiłego życia.
Dzisiaj nie wiem już, kim jestem
i czy jutro ujrzę, kolejnego świtu kolejny blask.

 

Bądź Moją Gwiazdą

Spotkałem Cię na końcu świata a tak bardzo byłem tam samotny.
Dotykam twojej twarzy i nie wiem dlaczego ale znam twoje imię.
Patrzę w twoje oczy i widzę tysiące tajemniczych historii,
które dziwnie wplatają się w ścieżki mego życia.

Twój uśmiech jest jak poezji światło, które oświetla ciemne zaułki duszy.
Nie potrafię już pamiętać chwil, które minęły,
chwil, które spędziłem w oczekiwaniu na ciebie, najdroższa.
Teraz liczy się już tylko jutro i każdy następny dzień.

Nie chcę więcej być samotny, ani tej, ani żadnej innej nocy.
Wierzę, że zostaniesz tu na zawsze, na każdy kolejny dzień mego życia.
Kiedy nadejdzie świt, pragnę byś wciąż była przy mnie,
byś bez wytchnienia wyrażała myśli zdarzeń nocy minionej.

Pozwól mi kochać Cię aż do śmierci,
do ostatniej kropli rosy, każdego bladego poranka.
Pozwól bym pocałunkiem codziennie zmywał smutek z twoich ust,
bym co noc gasił światło w korytarzach twego uśpionego umysłu.

Chcę tonąć w głębi twoich oczu,
rozpływać się w uścisku twoich ramion.
Chcę zasypiać w tobie umęczony miłością
i śnić sny nieskończenie słodkich obrazów, moich uczuć dnia następnego.

Odrzućmy więc przeszłość, zacznijmy żyć w innym świecie,
i przeżyjmy życie od początku nigdy nie oglądając się za siebie.
Bądź moją nową gwiazdą na mym prywatnym niebie namiętności,
moją maleńką wysepką, na morzu wzburzonej miłości.

….Gdyby miłość nie istniała, trzeba by Ją było wymyślić.