Wąsowicz, Jacek

Wywiad

Jacek Wąsowicz

1.  Proszę napisać, jaki jest związek między Pana twórczością, a autobiografią?
Bardzo duży! Przygotowuję teraz powieść o Polakach, którzy wyemigrowali do UK. Na co dzień zajęty jestem publicystyką. Ta twórczość autobiograficzna (powieść) jest dla mnie terapeutyczna, daje też wgląd w emigrację. Interesują mnie zagadnienie moralne – odpowiedzialność za swój los. Rysuję takiego bohatera, który wini wszystkich wokół, ponieważ to uważam za charakterystyczne dla tej nowej emigracji polskiej. Wiersze nie mają związku z autobiografią, to obserwacja świata,

 2. Czy otwartość kultury brytyjskiej/irlandzkiej jest inspirująca?
Tak, znam dobrze ten „naturalny” model polskiej rodziny… naprawdę odetchnąłem, gdy tu przyjechałam. Prywatne życie obywateli jest prywatne i nigdy nie powinno być przedmiotem ideologii kościoła ani polityków uzależnionych od kościoła.
Dlatego nie chcę pisać po angielsku, choć napisałem komedię w tym języku, wolę pisać po polsku dla Polaków i Polek.  

3. Czy odczuwa Pan silniejszy związek z krajem zamieszkiwanym na emigracji czy Polską? Proszę napisać, dlaczego?
Jestem bardziej związany z UK, tu mieszkam. W Polsce mam korzenie. Trzeba powiedzieć wprost, że my, Polacy, wykorzystujemy UK ekonomicznie, zwłaszcza pomoc socjalną, często nieuczciwie. Polacy są roszczeniowi, dlatego rozumiem tych Anglików, którzy nie lubią Polaków. Chociaż to, że zabraliśmy im pracę, nie jest prawdą, ponieważ oni nie chcą takiej pracy akurat wykonywać!    

 4.  Czy estetyka przestrzeni publicznej i krajobrazu w kraju zamieszkiwanym na emigracji wpływa na twórczość? Jeśli tak, w jakim zakresie?
Estetyka – tak, bardzo, ale Londyn wydaje mi się miejscami trochę zbyt sterylny, jak np.  City. Mnie bardziej inspirują dzielnice hinduskie, tureckie, które tętnią życiem. Wyścig szczurów to nie moje klimaty, mieszkam w sypialni Londynu, 45 min do centrum skuterem, mam wokół las, mogę chodzić na grzyby, wokół przyroda, śliczne krajobrazy.   

 5. Proszę podać dwa inspirujące miejsca, z którymi czuje się Pan związany w zamieszkiwanym kraju. Być może zainspirowały lub pojawiają się w jakimś utworze?  
Ulubione miejsce? Dzielnica Greenford w Londynie. To dobre miejsce dla pisarza. Greenford jest miejscem, gdzie nieznający języka obcego Polak w najmniejszym stopniu nie odczuje, że tego języka nie zna. Greenford to dom dla stacji metra i kolejki Greenford, polskiego sklepu "Maja" (zaopatrzonego lepiej niż niejeden sklep w ojczyźnie); Greenford to polskie obiady za piątaka i polskie puszki na chodniku. Nad Greenfordem góruje zalesione wzgórze Horsenden Hill, ulubione miejsce homoseksualnych randek, „pieszczotliwie” przezwane przez rodaków „Górką-Pedałką”. Greenford to dzielnica wielu unikalnych miejsc i twarzy. Kilka lat temu przyszło mi tam bywać dość często. Ujęty klimatem tych kilku ulic, przesiąknięty do szpiku kości specyficznie swojską atmosferą, nie mogłem siedzieć bezczynnie. To tam powstało jedno z moich opowiadań pt. „Jako mąż i nie mąż”, które jest zarazem częścią powieści pt. „Buzi-niebuzi”.